piątek, 16 września 2011
jesiennie latem
znajdowanie kasztanów w trawie wciąż pachnącej latem, to ulubione zajęcie MM jeszcze z dziecinnych lat odziedziczone. Z początkiem jesieni, choć kalendarzowo i słonecznie wciąż lato, kasztany mamy wszędzie, we wszystkich kieszeniach i zakamarkach. Spacerując godzinami w ciągu dnia z Babcią (gdy MM z tęsknoty w pracy usycha) Helenka też zbiera kasztany. nazbierało się ich sporo i dziś fruwały po całym mieszkaniu, a Helena jak zaczarowana oglądała, rzucała w górę, stukała jeden o drugi - żołędzie odrzucała, jakby nie zasługiwały na dłuższe oględziny, ciekawiły za to czapeczki i szaliki żołędzi, a kasztany, tak różny każdy, zajęły nas na dłuuugie, dłuuugie minuty...
i zdjątka piękne takie powstały (to słonko wpadające tak często ostatnio do nas zapisujemy i gromadzimy na słoty i szarości miesięcy późniejszych) i radość z zachwytów i czasu z tym dzieckiem szczęśliwym, pogodnym...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz