czwartek, 31 stycznia 2013

31.1.13 - 30!


dobre życzenia są jak najlepsze prezenty!


środa, 30 stycznia 2013

mówienie


uśmiecham się na wspomnienie Helutkowych zdań, szczególnie tych o poranku i tych, tuż prawie przed spaniem

H, w któryś piątkowy poranek: czy mama musi iść dzisiaj do pracy?
mm: tak, tak Heli, idę. A jak wrócę zaczniemy już weekend!
H: weekend? mhmh... jak weekend, to będą ciasteczka!!!

H, tego samego poranka: Mamo, dzieci to się muszą najpierw przytulać, a dopiero potem mogą pracować....
mm: ja mam tak samo :-)

H, w przerwie między wieczornymi skokami: a  dawno temu był sobie jeden kjól i jeden nie-kjól. Bo nie każdy musi być kjólem.

H, wkąpieli: Mamo, ja tejaz będę tu sama, bo ja się myję. A Ty pójdziesz zjobić mleczko?

skinęłam więc i poszła, skoro chciała pobyć ze sobą i słyszę, jak rozmawia z Żabą:
Żabo, Ty tu sobie jeszcze pływaj, bo ja już muszę iść. Bo już jest późno i ja idę spać. Dobjanoc Żabko

 H, dziś przed spaniem: Mamo, a gdzie byłaś, jak Ciebie nie było, a ja byłam z Tatą?

Mówienie sprawia Jej radość. Uwielbia bawić się słowami i śpiewać, żongluje wersami z piosnek i wierszyków, modyfikuje dowolnie, tworzy własne linie melodyczne. Opowiada ciekawe historie. Buzia nieustannie uśmiechnięta, nieustannie coś wyrażająca. Umie zatrzymać się w mówieniu, żeby pomyśleć i żeby posłuchać. Śmieje się sama z siebie, łapiąc na ciekawie wypowiedzianym słowie (np. nazywa mnie ostatnio Mamuko). Rozmowy nasze nabierają coraz poważniejszych rysów, poruszają coraz to bardziej skomplikowane tematy. Etap "czemu?", "dlaczego?" w pełni ...

Lubię słuchać tego, co i jak mówi. Uczę się Ją słuchać i słyszeć!

poniedziałek, 28 stycznia 2013

wreszcie...






ociągałam się z wrzuceniem zdjęć naszych świątecznych, aż w końcu schowaliśmy wszystko, choć trwało to długo - Heli wszystkie jeszcze na chwilę musiała potrzebować, popatrzeć...

dziś Heli na dzień dobry opowiedziała jednym tchem Babci Majysi,
że Tatuś wyrzucił jej choineczkę bo uschła
a Mamusia schowała jej wszystkie piękne rzeczy na święta

-------------
a jutro albo w środę, w każdym bądź razie już niedługo, w końcu i wreszcie, pokażę Wam Nowego Mieszkańca Dziupli. Zdradzić dziś mogę, że ma tojbę, w niej łysą dzidzię i śmieszny ogonek... 
----------



"niezwykła klientka"




i Heli, i Pan P. czerpią profity z tego układu: niezwykły fryzjer to i klientka niezwykła!
a jaka fryzura...





sobota, 26 stycznia 2013

powrotne historie z praniem w tle


lubię wyjeżdżać, lubię latać, lubię pracować w międzynarodowym towarzystwie, przez tyle godzin nad jednym projektem, spoglądać przez okno z 25 piętra na zimowe niby wielkie, a jakoś małe miasto, lubię kawę i świeże pieczywo, lubię spotkania, które przechodzą do historii, białe wino i spacer na Stare Miasto, lubię słyszeć "przecież Cię znam", lubię spać w wielkim białym łóżku...
i lubię wracać
bardzo lubię wracać
i odpowiadać na takie pytania: Mama gdzie tak długo byłaś? Skąd wyszłaś? Co jobiłaś? Czemu? Dlaczego? Bo? i słuchać Mama mnie rozbierze, Mama zdejmie mi buty, Mama będzie ze mną spać, Mama zjobi mi obiadek, Mama mi poda witaminy

mały kangur, skoczny i przytulaśny
tęsknota przeogromna zaspokojona, potrzeba dystansu troszeńkę też...

wtorek, 22 stycznia 2013

a najlepsze tego sobotniego przedpołudnia, było to...


tak! to, co widać doskonale na tych zdjęciach
to, że niebywale obie cieszyłyśmy się sobą.
Ja Sobą, Heli Sobą, Ja Heli, Heli Mną...
Jak to dobrze działa rozmowa z Iz, sobotni samotny spacer, dobra mumfordowa muzyka, konstatacje O.Wojciecha i kilka jeszcze maleńkich z wszechświata drobiazgów...

sobotnie przedpołudnie

zanim dopadło Heli gorączkowe wielkie osłabienie
miałyśmy wspaniałe przedpołudnie, kolorowe, bliskie, muzyczne

Heli pisała recepty, oglądała i zachwycała się padającym magicznym śniegiem, śmiała się i brykała na swoich skocznych nóżkach, które chwilowo chodzić za bardzo nie lubią, za to gdy tylko podłoże do skakania odpowiednie wyczują, albo przestrzeń do biegania, są nie do zatrzymania...




niedziela, 13 stycznia 2013

niedziela, a...

a w dziupli
intensywnie
oj, intensywnie!


czego nie widać i nie słychać...


widać, że podjadamy, że czytamy, że choinka wciąż u nas mieszka, że rysowanie, że włosy urosły, że...
nie widać
jak Heli reaguje, gdy się czegoś bardzo przestraszy, gdy się boi staje się biała, spięta, cichnie, a jej oczy napełniają się łzami. Strach pakuje do środka, chociaż Jej emocje widać jak na dłoni. Udzielają Jej się mocno moje stresy i smutki...
nie słychać, że ostatnimi dniami często obok tulików na dobranoc, często i gęsto przepraszam Ją za to, że się tak złoszczę, że używam siły dorosłego, że się niecierpliwie, że Jej nie słucham i nie słyszę, że nie jestem z Nią na 100%, że oczekuje więcej niż mogę, że oceniam i bagatelizuję, że podnoszę głos, że nie odpowiadam na Jej potrzeby...

nie widać i nie słychać
a siedzi mocno...



wtorek, 8 stycznia 2013

bywa, że...

bywa, że MM pracuje w domu
bywa, że MM zaczyna pracę wcześniej niż reszta
bywa, że Heli mnie podsiada i uczy się pisania, bo ona idzie do szkoły, a potem do przedszkola...
a do spania zabiera ostatnio kalkulator, tzn. przepraszam to jest liczydło, Mamo!
no tak, mogłam przez roztargnienie pomylić...

niedziela, 6 stycznia 2013

pogoda idealna


pogoda idealna
dzień idealny
na
twórcze prace ręczne,
nazwane kolektywnie ZPTy :-)))