wtorek, 2 lutego 2016

każdy koniec jest jakimś początkiem

nie wiem jeszcze jakim początkiem, nie wiem kiedy.
ale jakoś wrócę, bo teraz chwilowo tu koniec,
to dla Niej zawsze mialo być to całe moje pisanie, myślenie, patrzenie...

dla Niej, dla Niego, dla Mnie...

kiedyś jakoś wrócę
kto tu zaglądał nas zna i będzie wiedział jak dotrzeć z ratunkiem, kwiatami czy herbatą






















a tymczasem
adieu!

poniedziałek, 28 grudnia 2015

Jej perlisty śmiech

wszystkiemu dodaje blasku
wszystko rozświetla
wszystkich zbliża

nie wiem, czy tak umie rzeczywiście i autentycznie mocno,
czy wypracowała takie narzędzia i system sprytny,
że po każdej burzy rano wstaje i świergoli
i mówi, że wczoraj było wprawdzie źle, a dziś już jest dobrze
wczorajszych łez nie pamięta
wybiera radość

mówię jej - przez łzy - tak bardzo bym chciała, żeby wszyscy byli szczęśliwi,
a ona mi strzela - prosto w łzy - to najpierw Ty bądź szczęśliwa...

żadne słowo więcej z mej strony nie padło





poniedziałek, 14 grudnia 2015

a dziś zatęskniłam za oceanem...

ocean jest dla mnie bardzo ważny

jego szum dużo wspomnień przywołał
dużo przewiał w głowie

wiej wietrze, wiej...







sobota, 7 listopada 2015

czuje pismo nosem

























dziś na potworny ból głowy
zaserwowała mi najlepsze, najskuteczniejsze lekarstwo
-
muzykę twórczości własnej,
a potem śmiech -
śmiech przeponowy
taki najzdrowszy z możliwych
w dużych ilościach

przez ten śmiech i tak czuć tęsknotę...
dużą tęsknotę




czwartek, 5 listopada 2015

a kilka dni temu - cały dzień był magiczny

no bo żeby znaleźć poziomkę w ogrodzie na początku listopada?
w takich promieniach słonka ją zjeść?





magiczny wieczór dziś był


sobota, 31 października 2015

w lesie pełno cudów... i ciszy







































piękny koniec pięknego października
a kolejne przygody tuż, tuż...

poniedziałek, 12 października 2015

z wyżyn

na niziny

ciężko się wraca






środa, 30 września 2015

jej osobisty autoportret! Kocham

wrzesień, wrzesień przegoń chmury...

śpiewa Heli w jesiennej, przedszkolnej piosence
a ja dopowiadam dziś, sorry, już nie zdąży, już jutro październik

nie wiem kiedy zaczął się wrzesień, kiedy był środek, a kiedy się skończył
nie wiem

no nic! więc hop w październik, potem fru w listopad, fru w grudzień i oddetchniemy nieco...




poniedziałek, 31 sierpnia 2015

poniedziałki





















mogą być cuuuudowne
pomimo wszystko...

*
śpij dobrze Marzycielko moja mała
i łap te swoje motyle
i żyj po swoje marzenia
i zawsze mi powtarzaj, co dziś powiedziałaś
gdy patrzyłam w niebo, bujając się na huśtawce
Mamuś, Ty też jesteś przecież dziewczynką, więc możesz
bo dorośli to też są trochę dzieci, prawda?

niedziela, 30 sierpnia 2015

pomiędzy

licznymi spacerami, zabawami, przejażdżkami,
udało się siedzieć w ogrodzie i czytać
wyjątkową książkę Różowe środy albo podróż z ciotką Huldą

i z jednej strony myślę sobie
jakie to dziwne
Uciekać w słowa zapisane
żeby nie nazywać i ubierać słów, które tłoczą się
do głowy nieokrzesane i pokawałkowane

a z drugiej,
siedząc w tej ciszy
słucham kukułki
i słyszę też jak ruszają sie liście leszczyny
wygrzewam sie słonkiem koncówki lata
i myślę, że nic nie muszę
że mogę dużo
że mogę np. sobie myśleć i Ciotka Hulda potwierdza że to dobrze...

bo czytam:

Myślenie jest dobre - odpowiedziała ciotka Hulda. 
- Większość ludzi myśli o wiele za mało. Żyje na oślep, ni w pięć, ni w dziewięć. 
I często gada głupoty. Ale ty nie. Ty masz na głowie jakby małe czułki. 
Wyczuwasz nimi wszystko, co sie dzieje. A potem o tym myślisz, tak właśnie powinno być.

I dalej więcej jeszcze

Ja na przykład - kontynuuje ciotka Hulda - potrafię rozmawiać o wszystkim. 
I tak powinno być - trzeba zawsze o wszystkim rozmawiać. 
Bo inaczej powstaje bałagan. 
Myśli, których sie nie wypowie, rosną i rosną, i w końcu człowiek ma bóle głowy. 
Albo żołądka.  I robi sie smutny, sam nie wie dlaczego.... 

a obrazy na dziś równie ciche, jak myśli





chociaż jak Heli się śmieje, to potrafi być bardzo głośno...

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

ile waży balonik i jak pachnie dojrzałym latem?





czas pytań

czas odkryć i nazywania
czas zgadzania się na siebie

i pewna próba opisania niezdarna spotkań ostatnich, zapisana zaraz po, aby zapamiętać/utrwalić uczucia i emocje

to było jak:
zgodzić się zdjąć z siebie bardzo ogromny ciężki plecak po bardzo długiej wędrówce pod górę
wcale nie zrzucając go na ramiona osoby, która słucha
tylko stawiając obok
uważnie i niespokojnie się przyglądając
i poczuć po chwili szamotania tak ogromnie wielką ulgę
spokój
zgodę
harmonię
i czuć się jak
- choć żadne porównanie nie klei się wcale -
- jakby znaleźć pyszną zimną wodę po dniach na pustyni
- jakby wygrzać się przy kominku po dniach zimna
- jakby zjeść maminy obiad po tygodniowej jelitówce
- jakby znaleźć ukojenie w ramionach kochanej osoby po potężnej burzy z gradem i piorunami

poczuć się lekko
w swojej codziennej skórze
i zobaczyć moment,
gdy zaczynają się formować
nazwy delikatne
szybkie i krótkie jak migawki aparatu
poczuć wagę balonika
wdychać zapach dojrzałego lata
i zamknąć ze smutkiem ostatnią stronę przeczytanej książki

tak! zgoda..
na tę chwilę nic więcej, nigdzie się nie spiesząc
oddycham.