Od kiedy mama muminka do fabryki wróciła, mniej nas na blogu (rozumiecie, przecie ;-), bo i zdjęć nie ma kiedy robić, i na pisanie czasu chwile znaleźć trudno w gąszczu spraw do ogarnięcia, a i wracając dnia każdego tygodnia minionego, obrażonego Helika udobruchać trochę trzeba było, dać sobie czas, przyzwyczaić się do zmienionych warunków. Na szczęście mijało jej szybko po intensywnym tuleniu i karmieniu maminym mlekiem, którego nie odmawia, w przeciwieństwie do innych posiłków. I tak się kręci nasze skrócone, intensywne bycie.
Zauważyła więc od razu, że czas inny się zaczął, skoro w weekend całą trójką dobudzić się próbowaliśmy o 6.10, wcale się przy tym nie spiesząc, jak co dzień...
na placu zabaw bawiliśmy więc we trójkę, w różnych konstelacjach, o różnych porach, różnymi aktywnościami się trudniąc...
np takimi to lekturami karmiąc córkę... hehe :)
ale spokojnie, bajki też są. Tu oczywiście prym wiedzie Tata Muminka, który dziś raczył nas Śpiącą Królewną, a dodatkowo jeszcze śpiewał. A śpiewał taką oto piosnkę: tę mrówkę, którą tu widzicie zowią Heli/ Helę wszyscy znają i kochają/ Hela fruwa tu i tam/ świat ten rozjaśniając wszystkim nam...
Dziecko zadowolone mamy, ot jak bardzo:
a na koniec, a intensywnie było, dała Helena znać, że pora na dobranoc...
i śpi :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz