dziś znalazła się chwila na adwentową minutkę z herbatą, muzyką, zapaloną jedną adwentową świecą, mała maleńka chwila oddechu. zmęczenie i osaczenie rzeczywistością w ostatnich dniach wzmożone mocno, obciążające, rozmowy ciężkie, brak spotkania w dialogu, praca w ilości tak dużej i tempie za szybkim...
odpocznienia i zapomnienia chwile tylko w takim wydaniu
i jeszcze, jak Heli z uśmiechem na buzi i pomrukiwaniem słodkim zasypia,
i jak śmieje się resztkami sił, jak tulimy się przed uruchomieniem nocnego latarnika,
i jak kroczki stawia coraz śmielej i odważniej,
jak z łóżka sama potrafi już zejść,
jak rączki wyciąga z ufnością do TM, jak wraca z pracy tuż przed kąpaniem,
jak pomocne łapki okazują się niezbędne w kuchni...
to drugi realy sweet november,
wspominam ten zeszłoroczny, mocno osadzony w oczekiwaniu na marzenie i znów uświadamiam sobie, że to marzenie wciąż się spełnia... co dzień ;-))))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz