niedziela, 10 czerwca 2012

cesarzowa na włościach




Mamka miała marny pożytek ze mnie te kilka dni / niewiele pomogłam, żeby nie powiedzieć, nic nie pomogłam...
za to rozmawiałyśmy, śmiałyśmy się, jeździłyśmy i byłyśmy dużo razem
i ja garściami czerpałam i wielce korzystałam z błogiego, beztroskiego czasu bez zegarka, bez telefonu, bez hałasu wokół piłkowego szaleństwa...

a Heli, co widać, zdobyła wszelkie możliwe terytoria! i to z jakim wdziękiem...

mamowy okres Heli trwa! czyli "Mama up"! kontynuacja
i wcale nie jestem nim zmęczona, wręcz przeciwnie!