poniedziałek, 23 lipca 2012
ogrrromne sukcesy / małe porażki
To bezcenne wrócić do domu w porze obiadu, by usiąść obok Heli i obserwować jak świetnie radzi sobie z jedzeniem, tylko raz po raz, przekazując łyżkę z prośbą o pomoc.
Heli potrafi się sama jeść!
Potrafi też sama założyć jeden but - lewy, nie wiemy dlaczego przy prawym rezygnuje prosząc o wsparcie.
Dziś - wróciło ciepło i słonko, Heli podjęła dłuższe próby bezpieluszkowe, kończyły się wielokrotnie małymi kałużami, aż przed kąpielą tuż zawołało Dziewczę "si", usiadło i si zrobiło! Brawa rozlegały się gromkie w naszej małej łazience.
Rozpoznaje Heli, wśród zaparkowanych samochodów "auto Tati", sama wdrapie się na tę wyższą zjeżdżalnię na placu zabaw, pamięta wszystkie części składowe swojego piaskowego zestawu, przeszukując uważnie całą piaskownicę.
Dziś siedziała tak dzielnie i pozwoliła panu doktorowi oglądać swój brzuszek, tak dzielnie potem na pobieraniu krwi, że choć łzy kulały się ogromne, to były takie cichutkie.
Dziś też, w to długie razem popołudnie Heli najpierw głośno śpiewała psalm, aż w końcu niemal zagłuszyła śmiechem i stukaniem łapkami w ławkę o. Macieja. musiałyśmy wyjść. z płaczem, krzykiem, nerwami / chyba moimi większymi niż jej, ciągle jeszcze nie wiem, jak reagować... uspokoiłyśmy się potem obie, popłakała i potupała nóżkami jeszcze i udało się wrócić. I wracając ze spaceru wybiegła ochoczo na ulicę, zatrzymała się po drugiej stronie chodnika i w śmiech, i sprawdza reakcję Matki...
zasypiała nerwowa bardzo, wtulona w "Mami", co rzadko się zdarza, stres u lekarza, potem badania, a potem MM jeszcze cierpliwość straciła aż 2!razy dziś...
uczymy się ciągle wszyscy siebie! i to mnie jedynie tłumaczy...
moja duża, wciąż malutka, Dziewczynka!
jestem z Ciebie dumna, Córeczko!