sobota, 21 lipca 2012

moja stęskniona tęcza

 


Heli odkrywa coraz częściej w lustrze swoje odbicie i dostrzegając tę śliczną dziewczynkę w odbiciu podejmuje dialog (zaczęła w zeszłą sobotę, dziś koniecznie chciała powtarzać)
pokazywała na paluszkach "jejen" (to zazwyczaj o ciasteczku, że chciałaby dostać jeszcze jedno), klepała się po brzuszku z helikowym wspaniałym "mniam, mniam", stroiła min różnych sporo, ząbki szczerzyła i zdziwienia rozdawała, pokazywała klucze. ogólna radość! szczęśliwa sama ze sobą, pogodna, otwarta. Wolna, niekrępowana. Działa intuicyjnie, mądrze. Obserwuje i zaczyna naśladować. Słucha i zaczyna powtarzać. coraz częściej próbuje artykułować swoje potrzeby z wyraźnym zaznaczaniem, kiedy "nie", kiedy "ja", kiedy "mamą", a kiedy "tati"
bierze w łapki telefon, przykłada profesjonalnie do ucha i mówi "hało baba"
od rana do wieczora mogłaby siedzieć na placu zabaw, a właściwie w piaskownicy i stuka i puka w foremki i śpiewa "babo, babo..."
dziś jadła z nami sałatę, próbowała oliwki i prażony słonecznik, a po kolacji prosiła żeby jej "czytac". Pokazywała więc MM książki, piękne, nowe (opowiemy o nich jeszcze), a Heli "inna, inna". Aż trafiłyśmy na tę właściwą, na Jana Brzechwy wiersze i czytać Matka musiała "Lokomotywę" i "Abecadło" razów już nie pamiętam ile... ze specjalnym akcentem na "W obróciło się do góry dnem i udawało M"

Jej uśmiech na dzień dobry
Jej uśmiech rozumiejący
Jej uśmiech proszący i wyrażający wdzięczność
uwielbiam sobotnie poranki!