czwartek, 10 października 2013

*to nie jest post o MM


sucharki z truskawkowym dżemem są najpyszniejsze Mamo z mleczkiem z Twojego kubka
usłyszałam dziś podczas kolacji


w rozpoczętej wczoraj, zupełnie przypadkiem w zwariowanym czasie nieustannych nadgodzin, najnowszej książce Rachel Cusk czytam:

Niekiedy świadomość własnej kompetencji aż mnie niepokoiła. Jak mam utrzymać przywiązanie do świata, jeśli nie przez to, że go potrzebuję? A wyglądało na to, że nie potrzebuję nikogo: wszystko umiałam zrobić sama. Potrafiłam wszystko. Byłam obiema połówkami - czy to znaczyło, że stanowiłam całość? W pewnym sensie ziściłam najwyższy feministyczny ideał kobiecych możliwości: "godzenie wszystkiego ze sobą" znaczyło, że ma się wszystko. Zawarta w tej frazie aluzja do bezgranicznej obfitości była trafna. Godzenie macierzyństwa z pracą oznaczało, że ma się nie jedno życie, lecz dwa, stanowiło zdumiewające udoskonalenie historycznego doświadczenia kobiety, a ludziom, którzy narzekali, że aby móc wszystko ze sobą godzić, trzeba samemu wszystko robić, odpowiadałabym: tak, oczywiście, a jakże by inaczej. Nie dostaję się wszystkiego za nic. Umiejętność godzenia wszystkiego, jak każda forma sukcesu, wymaga ciężkiej pracy. Wymaga przyjęcia bohaterskiego sposobu istnienia. Ale bohaterka to osoba samotna, wiecznie szukająca świętego Graala, a jej przekonanie o własnej wyjątkowości to może jedynie przykrywka dla faktu, że w gruncie rzeczy jest sama. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz