przedpołudniem: w ogrodzie
w południe: na działce
popołudniem: w lesie
Nic dodać, nic ująć!
sobota, 27 września 2014
wtorek, 23 września 2014
bo Jeż to nie grzyb
TM roztoczył przed Heli swoją wizję przebrania na jesienny balik.
Wysłuchała, popatrzyła na mnie i zaczęła rzewnie płakać.
Otóż wizja TM zakładała, że Heli lubiąca leśne wędrówki, przebrana będzie za jesiennego, pięknego muchomorka.
Wizja owa nie spotkała się jednak z wizją Heli,
która płacząc, rzekła: ja żadnym grzybem nie będę! bo ja (chlip, chlip, chlip) bo ja będę jeżem!
jej marzenie się spełniło. Babcia z Dziadkiem - jak zwykle - stanęli na wysokości zadania i oto dziś jeżyk balował na przedszkolnych parkietach:
Wysłuchała, popatrzyła na mnie i zaczęła rzewnie płakać.
Otóż wizja TM zakładała, że Heli lubiąca leśne wędrówki, przebrana będzie za jesiennego, pięknego muchomorka.
Wizja owa nie spotkała się jednak z wizją Heli,
która płacząc, rzekła: ja żadnym grzybem nie będę! bo ja (chlip, chlip, chlip) bo ja będę jeżem!
jej marzenie się spełniło. Babcia z Dziadkiem - jak zwykle - stanęli na wysokości zadania i oto dziś jeżyk balował na przedszkolnych parkietach:
niedziela, 21 września 2014
piątek, 19 września 2014
o tym co łączy, a co dzieli
bardzo łączą
wspólne przygotowywanie posiłków J&H
wspólne jedzenie
wspólne szaleństwa
wspólne spacery jesiennym, pachnącym miastem
bardzo dzieli
nie tu, w innych miejsach...
może innym razem..
wspólne przygotowywanie posiłków J&H
wspólne jedzenie
wspólne szaleństwa
wspólne spacery jesiennym, pachnącym miastem
bardzo dzieli
nie tu, w innych miejsach...
może innym razem..
czwartek, 18 września 2014
gramy w miny
w pewien upalny bardzo dzień (czyli jak 98% z dni, które spędziliśmy w IT)
zwiedzaliśmy portowe duże miasto Genova - dziś mały epizod - tak na dobry początek.
Okazuje się bowiem, że ktoś tu jednak czasem zagląda :-)
Genua to miasto Krzysztofa Kolumba, więc K. wyznaczył jako jeden z punktów obowiązkowej wizyty Casa di Colombo,
co nie do końca spotkało się z aprobatą Najmłodszej, która serwując coraz to ciekawsze argumenty,
dlaczego akurat teraz nie ma ochoty iść do żadnego Casa, zrzuciła ostatecznie odpowiedzialność na piszącą te słowa,
która - przyznać trzeba rówie uczciwie - mocno nie protestowała, chcąc po prostu posiedzieć w pięknym miejscu, po prostu pobyć.
Tak, nie robić nic poza byciem.
Przysiadłyśmy więc na jednym z murków w cieniu oliwnych drzewek i delektowałyśmy się zielenią, czasem, sobą,
wszystkim dookoła, aż Heli nie wymyśliła zabawy w miny.
ileż uśmiechów przechodniów wywołały salwy gromkiego naszego śmiechu zliczyć nie zdołałam...
zwiedzaliśmy portowe duże miasto Genova - dziś mały epizod - tak na dobry początek.
Okazuje się bowiem, że ktoś tu jednak czasem zagląda :-)
Genua to miasto Krzysztofa Kolumba, więc K. wyznaczył jako jeden z punktów obowiązkowej wizyty Casa di Colombo,
co nie do końca spotkało się z aprobatą Najmłodszej, która serwując coraz to ciekawsze argumenty,
dlaczego akurat teraz nie ma ochoty iść do żadnego Casa, zrzuciła ostatecznie odpowiedzialność na piszącą te słowa,
która - przyznać trzeba rówie uczciwie - mocno nie protestowała, chcąc po prostu posiedzieć w pięknym miejscu, po prostu pobyć.
Tak, nie robić nic poza byciem.
Przysiadłyśmy więc na jednym z murków w cieniu oliwnych drzewek i delektowałyśmy się zielenią, czasem, sobą,
wszystkim dookoła, aż Heli nie wymyśliła zabawy w miny.
ileż uśmiechów przechodniów wywołały salwy gromkiego naszego śmiechu zliczyć nie zdołałam...
Subskrybuj:
Posty (Atom)