jakoś nie mogę zabrać się jeszcze za wakacyjne zdjęcia
(może jak ostatnio, odkryję w sobie ową potrzebę i ów zapał w listopadzie, kiedy będzie szaro)
to z dziś - ostatnie zrobione przed domem Marty i Alessandro w Veronie,
gdy dziewczyny szalały do bardzo poźnej pory - jakoś mocno pasuje mi do tego, o czym myślę nieustannie od piątku
dziś Heli osłabiona gorączką śpi od późnego popołudnia.
jest dzielna w nowym przedszkolu,
choć wiem, że dużo wysiłku wkłada
poraziła mnie mocno jednym zdaniem,
wypowiedzianym w piątkowe popołudnie w trakcie małej awanturki, rozpętanej już nie-wiadomo-o-co,
po której siedziałyśmy obie ze łzami w oczach, pytając jedna drugą, dlaczego to sobie robimy
powiedziała mi tak cały dzień w przedszkolu byłam grzeczna i teraz już po prostu nie mogę...
więc podziękować chciałam Heli
że mówi, co myśli
że mówi, co czuje
że mówi mamie takie ważne zdania!
wrócę więc do lektury Grzecznej i do wspaniałej, inspirującej rozmowy Dariusza Bugalskiego z 2011r. ze Sveinem Nyhusem, ilustratorem m.in. Grzecznej: Zlamac-tabu-ocalic-nadzieje
Rozczulające! Bidulka też ma kres swojej cierpliwości, wzruszyło mnie to szczere wyznanie,a wierzę, że Ciebie jako matkę tym bardziej!
OdpowiedzUsuńbardziej jeszcze niż wruszyło, to otrzeźwiło, ile ta mała czterolatka się zmagać musi,
Usuńps. dziękuję Ci, że tu do nas zaglądasz...