mniej więcej pierwszego dnia naszej dłuuugiej przerwy świątecznej,
tej cudownej, która już dawno za nami,
Heli tuż po śniadaniu oznajmiła, że dzisiaj spać nie idzie na drzemkę, bo szkoda jej czasu (sic!)
i zmęczona czasem popołudniem, że ledwo chodzi, trzyma się swego postanowienia
nawet w przedszkolu mowy nie ma o położeniu się i drzemce...
Zdarza Jej się czasem przekomarzać na ten temat,
bierze wtedy Lulu, kołderkę, Przyjaciela i idzie się położyć.
Nie mija jednak minuta i Heli woła: 2 godziny spałam. Już jestem wypoczęta.
a dziś:
późnym popołudniem, ja zabieram się za odkurzacz, a Ona przynosi nosidło, żeby być ze mną
wpinam ją więc, włączam buczenie, chwilę słucham jak Helusia opowiada, a potem dziwna cisza
zasnęła!
i śpi
i ciekawam tylko, o której jutro pobudka będzie, skoro zasnęła o 17...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz