zjadamy ostatnie kardamonowe ciasteczka,
prowadzimy poważne rozmowy przy kawie
(o tym, czego Hela boi się najbardziej, kiedy się smuci, czego nie rozumie... sama proponuje tematy, opowiada o swoich emocjach
szkoda że nie nadążam z zapamiętywaniem tego, co i jak Ona mówi.
Sama przyzwyczaiła się chyba do mojego zdziwienia, podziwu często, do tego jak zaskakuje mnie Jej mądrość, bo już z mimiki twarzy czyta. Dopytuje, kończy moje myśli, prowokuje pytaniami...
kolejny inny, wspaniały etap, który ma i swoje trudniejsze strony.)
ale zupełnie nie o tym miało być dziś (zaległości zdjęciowe się nawarstwiły znów, ale to nic, nadrobimy. kiedyś.
dziś właśnie o tym, że kończą się ciasteczka
i że kończy się urlopowy czas
i że pora ruszać znów w świat
i to od razu mocno z kopyta
Heli już swój kawałek przedszkolnego świata dziś przywitała.
Poszła chętnie, chętnie została, wróciła, rozdrażniona, zmęczona, głośna, dzika.
Udzieliło się i kolczatkami się okładałyśmy. Eh...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz