czwartek, 29 listopada 2012

pusto


Helen wakacjuje u Babusi
Dom bez niej pusty, bez Życia, bez Sensu
niepełny!

pełny czas, dużo się dzieje, dużo dużych zmian,
mówił Miłosz i miał rację,
że
Lawina bieg od tego zmienia/Po jakich toczy się kamieniach

piątek, 23 listopada 2012

przygotowania


do ochrony przed zimnem trawją!
w kominku się grzeje, imbir z miodem herbatę dopełniają,
ciepłe ubrania się noszą...
czapki i szale też: ja tylko przymierzy Mama
 

czwartek, 22 listopada 2012

czas





Heli w ostatnich dniach niemal codziennie rano pyta:
Mama, nie musi do pjacy?
jest już weekend?

wiem, wiem, że nie ilość jest ważna, ale jakość...
wiem, wiem, że nie nadrobię tego, co umknęło...

ciężko z czasem...

niedziela, 18 listopada 2012

z tęsknoty za błękitem

wracam do Wenecji
i zaraz jakoś jaśniej, zaraz cieplej...


 

a Helen oglądając te zdjęcia mówi:
Mamo, ja potrzebuję sandałki...
ot, wie co mówi!

sobota, 17 listopada 2012

dzień z kulturą

był dziś
przedpołudniem przedstawienie
po południu koncert
dziś jestem na bieżąco, wyjątkowo :-)


i z takim szerokim uśmiechem słucham tego, CO Heli mówi:
- wiesz co, Tochanie?
- nie ma pumenu Mami (* najlepsza wersja "nie ma problemu" jaką słyszałam)
- przyjacielu misiulu
- Mama, ja cieszy sie
- ja skaczę jeszcze jeden minus
- oj Gesiu, Gesiu nie kłamiesz?? (z tego wiersza o niewysłanym liście do wuja Leona, a skrzynka była czerwona)
- Mamusia nie musi do pjacy. jest weekend

i tyle innych, które tak bardzo chciałabym spamiętać...

dzień z tradycją

był całe 6 dni temu...
MM nie nadąża po prostu, nie ma czasu na nic.


gdzie jest my sweet november?
póki co ucieka, zostawiając tylko pojedyncze dni...


niedziela, 11 listopada 2012

takich spotkań trza...

jak przystało na damy każda z tobejeczką
Heli  przeszczęśliwa z Ninkowego prowadzenia
skupiła się potem nieco na tym, że może jysować, gdy inni skupili się na jedzeniu
 
 na ajmatę musieli wszyscy, od Tadzika zaczynając, przez Ninkę, na Heli kończąc


a o magii i wyjątkowości, niezbędności i radości tego spotkania z naszymi Kochanymi Bo
najlepiej opowiadają te dwa ujęcia poniżej, nawet jak nieostre...
Mina Tadzika, luka po jedynce u Niny i rozchachani TM i DBO i Heli, która dziś jak jej jóżowa soła - jakoś osowiała dziś, milcząca, zapatrzona w starszą Dwójkę...
no i niewidoczni a obecni WBO i MM...

 poezja :-)


literki w nowym kątku


jakiś etap zamknięty, nowy dziś uroczyście otwarty
łóżeczko dla małej baby wywiezione, nowe - dla Elenti - dziś testowane...
i gwiazdkę TM dla Eli zapalił 
i MM sobie kącik do pracy stowrzyła wreszcie "jak chciała żeby było"
i literki nasze - cieszą i cieszą kolorowo i za każdym spojrzeniem inaczej... 

i  w ogóle tak intensywna i pełna sobota jak dawno nie była... c.d.n.

wtorek, 6 listopada 2012

tyyyyypowo jesienne zajęcia


typowe!
gazetka do czytania, dynia niczym piłka do kulania, literki do układania, herbata do smakowania,
wszystko przy kominku
większość w czapce, a co!
malutko dziś czasu, MM wyssana z sił, zakopana po uszy w pracowaniu,
te dwie godziny razem, tak odżywcze! innego spa na jesień nie trzeba. Dziękuję Kochana!
i za to, że potrzebowałaś dziś jączkę dać do spania,
i że dzwoniłaś z przejęciem i przekonaniem opowiadałaś: ja sama telechon trzyma, Mamusia przyjedź już, ja tu czeka, tejaz Mama..

Kocham Córeczko!