niedziela, 30 września 2012

toskańskie marzenie cz.1

na dobranoc -
toskański zachód słońca
i toskański poranek

moje wyobrażenie o Toskanii spotkało się tam z rzeczywistością. Klimat, zapach, obrazy, smaki... tak właśnie widziałam to przed wyjazdem, tak właśnie chciałam tam być.




"Mama, ja jobie ciasto"


ciasto było tak pyszne,
że nie doczekało niedzieli. no chyba, że liczyć nocne z przyjaciółmi łasuchowanie (Tomin i Tamila - grazie mile!)

dobry weekend za nami. Dobry!
wielowymiarowo dobry. pełny. jakiś inny. wreszcie inny niż tak wiele ostatnich.
drgnęła Nadzieja. drgnęły Marzenia!

piątek, 28 września 2012

(I)Talia i Oni!





przez 89,9% czasu Heli, jak małe kangurzątko, albo siedziała w nosidle u MM, albo na rękach u MM, albo balana  również u MM...
na szczęście były momenty, w których mogłam popatrzeć na Nią, na Niego.
na to, jak pięknieje ich relacja...

czwartek, 27 września 2012

Bella (I)Talia. Verona wielokrotna

na szarość i burość -
wspomnienia!
marzenia!
i sen!

jako, że wciąż nie okiełznałam września i tego, co się dzieje i w jakim tempie,
wciąż nie wiem, w którym miejscu zacząć opowieść o naszych przygodach,
więc będzie bez planu
po prostu
momenty
w kilku odsłonach
będzie:
bella Elena
i
bella Talia
(naumiała się jeszcze nasza Elena grazie mile i ciao ciao i zapamiętała, gdzie nocowaliśmy w Toskanii, przypominając sobie teraz jeszcze jedziemy Lucca?)
i
Tatus
i ulubione moje nieoczywistości i detale

dziś Verona.
wielokrotna. ciekawa. przechodzona. smaczna. piękna.




poniedziałek, 24 września 2012

"będę statac"

gdzie tylko się da,
ile tylko się da!
skoczna pasja trwa...
a najlepiej, jeśli ktoś obserwuje i podziela Jej radość: Mama jobacz! Tata jobacz! Baba jobacz! Tysiu jobacz!! ja będę statać...

niedziela, 23 września 2012

zanim o tym, co "wczoraj" - dziś

włoskie zdjęcia wciąż nie mogą się doczekać opowieści, dojrzewa ona i się tworzy
a dziś
dłuuuga sobota,
pierwszy raz (!) Heli zdecydowanie odmówiła popołudniowej drzemki, miałyśmy więc dodatkowe dwie godziny na wielowymiarowe i różnorakie bycie razem!


mogłam ją poobserwować:
jak wybiera książki ciężkiego kalibru z półki, siada na kanapie i delikatnie przewraca strony,
jak z pasją i radością traci i zyskuje energię na trampolinie,
jak uważnie patrzy na dzieci na placu zabaw,
jak próbuje liczyć kasztany, jak nasłuchuje ptaków i deszczu za oknem,
jak się mądruje i strzela miny, jak mruży oczy i się uśmiecha na tyle sposobów,
jak mruczy sobie coś pod noskiem, przymierzając kolejną parę butów w korytarzu,
jak opowiada smerfom, które układa: "tu łanie siedź"
jak radzi sobie i nie radzi z różnymi sytuacjami, ratując się pewniakiem "Mama pomoje",
jak prowadzi poważne już dyskusje, jakich słów przy tym używając "oczyiscie, czemu nie, albo juto?"
jak się zmienia,
jak Ona się zmienia, jak bardzo urosła,
jak rozśmiesza,
jak pociesza,
jak JEST!