poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Potrzeby

















wydaje się, że dzieci i dorośli mają różne potrzeby
i jeśli na tej pierwszej płaszczyźnie rzeczywiście trudno znaleźć wspólny mianownik, bo przecież dzielą nas lata, doświadczenia, historie i niesione bagaże, to w gruncie rzeczy potrzebujemy w życiu tego samego

potrzebujemy wolności i swojej przestrzeni, potrzebujemy być zauważani, wysłuchani, potrzebujemy pewności, że nasze potrzeby są brane pod uwagę, potrzebujemy akceptacji i bezinteresownej miłości, potrzebujemy snu i posiłku, świeżego powietrza i ruchu, potrzebujemy ludzi, potrzebujemy wsparcia i bliskości, potrzebujemy...

zainspirowała mnie mama |Zo| ze Świata Żyrafy, która towarzyszy swojej córce, korzystając z dobrodziejstw Porozumienia bez Przemocy Rosenberga. Pisze:

Dzieci nie są w stanie zaspokoić wszystkich swoich potrzeb i dlatego potrzebują nas - dorosłych. Potrzebują rodziców nie tylko po to, by znaleźć strategię na zaspokajanie potrzeb, ale także by nauczyć się nazywać i rozpoznawać swoje uczucia. One jednak potrzebują takich rodziców, którzy sami już opanowali te umiejętności i teraz mogą cierpliwie, spokojnie i współczująco towarzyszyć dzieciom. Rodziców, którzy najpierw będą kontaktować się z dzieckiem, z tym czego ono potrzebuje, a dopiero potem zatroszczą się o siebie. I nie oznacza to rezygnacji ze swoich potrzeb na rzecz potrzeb dziecka.

zainspirowała mnie I. podczas tej naszej wspólnej wspaniałej niedzieli, gdy wypoczętym, zadowolonym głosem powiedziała, że właśnie takiej niedzieli potrzebowała...

zainspirowały dwie bawiące się razem dziewczynki,
zainspirowało moje dziecko, które jest coraz bardziej świadome swoich potrzeb, także tych mniej oczywistych

zdjęcia takie jak cała niedziela, ciepłe, słoneczne, radosne, beztroskie -
zrobione z potrzeby piękna...

sobota, 28 kwietnia 2012

powietrze


od piątku popołudnia jesteśmy niemal bez przerwy na świeżym powietrzu, cieszymy się ciepłem, słońcem, świeżą zielenią, sobą!
Heli cieszą samoloty, banany jedzone w parku, bieganie za piłką, picie z kubeczka (mamy sukces pełny na tym polu). 
Heli cieszy powietrze i wewnątrz, i na zewnątrz, muminkowej doliny!
Heli cieszymy My!


czwartek, 26 kwietnia 2012

ku pamięci



1. jest taka zależność, którą odkrywam, że im bardziej TM otwiera się na Heli, im więcej czasu z Nią spędza, im częściej spacerują, idą razem spać, tym Heli bardziej promienieje!
tylko TM ma dobre pomysły na czarowanie kredkami :-))))
2. TM z Dziadkiem, składając szafę stukali raz po raz młotkiem, zakłócając wieczorne zasypianie, więc Heli podeszła do zapracowanych panów, przyłożyła paluszek wskazujący do ust, po czym trzykrotnie powtórzyła "nie, nie, nie". Miny Panów uwiecznić się nie udało - a szkoda :-)))
3. przebijają się trzy czwórki jednocześnie! dzielna dziewczynka! dzielna

obiecany dalszy ciąg








musi wystarczyć fotograficzny :-)
niedoczas trwa!

niedziela, 22 kwietnia 2012

jak weekend, to...










spotkania! Spotkania!
i czas, Po Prostu czas razem!
w ten - dużo spotkań!
wszystkie szczególne, każde inne, wyjątkowe!
i dużo czasu razem 



dziś o jednym, z A., Braciszkiem mm Kochanym
o następnych w następnych dniach, dziś sen goni, a jutro poniedziałek...brrrrrrr

to zdjęcie to najlepsza opowieść o tym spotkaniu,
dziękuję Braciszku!

piątek, 20 kwietnia 2012

Vesna przyszła wreszcie!



i wypełniła park śmiechem małej dziewczynki i jej mamy...
ziemia pachnie, obudziło się wszystko...

środa, 18 kwietnia 2012

Banały





1. Heli to Cud! Przytulaśne, mądre, ciekawe i kochane Dziecko.

Włącza sama piekarnik, patrzy na mnie swoimi wielkimi zielonymi szmaragdami i macha mi przed nosem paluszkiem "oj, oj, oj"...

Siedzi w kąpieli, a w oddali zmywarka naczynia pierze. Heli zastyga, słucha całą sobą, a oczy takie zdziwienie pokazują, jakby właśnie odkryły najdziwniejsze dziwy świata...



2.Kawa nutoccino, wściekle spieniona z Mamką to celebracja czasu i naszej relacji, Przyjaźni, Szacunku, Miłości. Jedna oddałaby wszystko Drugiej; Druga oddałaby Pierwszej nawet to, czego nie ma. Szale w grochy, dkn i inne zapachy, serial pozytywny i książka do przepracowania

3. Kaczka. dziś rano. w drodze do pracy. wyłoniła się nie wiedzieć skąd i popatrzyła na mnie zakłopotana. Słońce prosto w oczy, zimny wiatr wciąż mało wiosenny, jeziorko szumiące, ludzie biegający. Złapać Nić z Życiem, tak żeby trzymać i nie puścić...trzymać dwie krople oleju na łyżeczce i nie przegapić niczego, co dzieje się w codzienności

Kochana A. podsyła Szymborską -

Wywiad z dzieckiem

Mistrz od niedawna jest wśród nas.
Dlatego czai się ze wszystkich kątów.
Zasłania twarz rękami i patrzy przez szparkę.
Staje czołem do ściany, potem odwraca się nagle.

Mistrz odrzuca z niesmakiem absurdalną myśl,
że stół spuszczony z oka musi być stołem bez przerwy,
że krzesło za plecami tkwi w granicach krzesła,
i nawet nie próbuje skorzystać z okazji.

To prawda, trudno świat przyłapać na inności.
Jabłoń wraca pod okna tuż przed oka mgnieniem.
Tęczowe wróble zawsze pociemnieją w porę.
Ucho dzbanuszka złowi każdy szmer.
Szafa nocna udaje bierność szafy dziennej.
Szuflada stara się przekonać Mistrza,
że jest w niej to, co do niej wcześniej włożono.
Nawet w książce z bajkami otwartej znienacka,
królewna zawsze zdąży usiąść na obrazku.

Czują we mnie przybysza - wzdycha Mistrz -
nie chcą obcego przyjąć do wspólnej zabawy.
Bo żeby wszystko, cokolwiek istnieje,
musiało istnieć tylko w jeden sposób,
w sytuacji okropnej, bo bez wyjścia z siebie,
bez pauzy i odmiany? W pokornym stąd - dotąd?
Mucha w pułapce muchy? Mysz w potrzasku myszy?
pies nigdy nie spuszczany z utajonego łańcucha?
Ogień, którego nie może zdobyć się na nic innego,
jak sparzyć po raz drugi ufny palec Mistrza?
Czy to jest ten właściwy ostateczny świat:
rozsypane bogactwo nie do pozbierania,
bezużyteczny przepych, wzbroniona możliwość ?

NIE - krzyczy Mistrz i tupie tyloma nogami
iloma rozporządza
- w tak wielkiej rozpaczy,
że mało by tu było i sześciu nóg chrząszcza.


Ona jedna - myślę o A. - podsyła zawsze, co trzeba i zawsze w porę, obecnością swoją cichutko wspierająca... i I. w porozumieniu znanym kochanym, jest mocno!

Banały! a jednak CUDA!

niedziela, 15 kwietnia 2012

MM





Heli omal nie pofrunęła w górę, tak z radości machała rączkami, gdy MM w końcu dotarła do domu po służbowej, dalekiej podróży. Nie puściła już MM, aż nie zasnęła twardym snem sprawiedliwej. Mama i Mama, brzmiało słodko wszędzie. Wszędzie gdzie MM, była i Heli, wszędzie!

Piękne jest doczekanie tego, na co tak bardzo się czekało. Piękna jest radość mojego dziecka!

Znów kilka kroków dalej jest Heli w swoim stawaniu się Dziewczynką. Kupiliśmy jej buciki w rozmiarze 21 (sic!), a ciuszki w rozmiarze 74-80 powoli przestają pasować. Ząbków jakoś nie przybyło (mamy ich 6), fryzura za to bujniejsza jakoś. Zielone szmaragdy błyszczą radośnie, choć pogodna buzia potrafi się czasem zachmurzyć. Paluszek wskazuje interesujące dziecko zjawiska, np. krople deszczu spływające po samochodowej szybie, czy zielony tramwaj. Szczęście w czystej postaci!

czwartek, 12 kwietnia 2012

łatki

*
Inspirujące skupienie
Tak już mam, że myśli przychodzą same i proszą się o spisanie.
To skupienie, ta przerwa na pustyni, inspirująca, potrzebna była.
Choć i tak, choć w innej formie, z piórem i papierem zapisywały się, by nie uleciały. Nie wszystkie się zapisały, niektórych szkoda, innych mniej. Dużo się działo. Dużo we mnie, dużo obok mnie, jeszcze więcej poza mną. Te wyimki poniżej są jak łatki w tej dziurze czasowej. Niekompletne, nieidealne, nieuporządkowane, pozbierane, ale i tak moje.

*
Ująć piękno
„Ująć piękno”, czy coś, co jest tak niepojmowalne, tak głębokie i szerokie jak piękno można ująć? Zatrzymać? Może bardziej zapisać, zatrzymać na moment?
Próbowałam dziś zrobić takie zdjęcie Heli, by zdjęcie pokazało To piękno, które mam w oczach, gdy na Nią patrzę… tak patrzeć przez obiektyw, by zobaczyć tę Miłość, którą mam w oczach, gdy na Nią patrzę… to wzruszenie i tę radość z patrzenia na Nią...
Nie udało się to oczywiście, każde zrobione zdjęcie nie oddaje w pełni tego, co chciałam przekazać…może kiedyś uda się takie zrobić…

*
Pierwsza jaskółka wiosny nie czyni… prawda to!
Heli udaje się czasem powiedzieć „Mama”, ale to zupełnie nie ta radość, nie ta świadomość i euforia, z jaką cieszy ją kontaktowanie werbalne z Tatą:
Tata ze znakiem zapytania, gdy pyta, czy to TM przyszedł, albo czy za zamkniętymi drzwiami w łazience chowa się właśnie TM
Tata z wykrzyknikiem, gdy upewni się, że to rzeczywiście TM
Tata z jednoczesnym kręceniem główką na nie, jeśli stwierdzi, że TM wybył…
Tata z okrzykiem radości, gdy TM sięga po pudło z klockami
To bardzo budujące. Dla nas wszystkich. Bezcenne dla TM.

*
Afirmujące zdziwienie połączone z podziwianiem
Heli jest mądrą dziewczynką.
Zdumiewam się za każdym razem, gdy udaje mi się, podczas tych niewielu momentów w tygodniu spędzanych z nią, wychwycić i podpatrzeć, co już umie, co rozumie. I każdorazowo mnie ta konstatacja tak zadziwia, że z otwartą buzią, uśmiechem od ucha do ucha i z powrotem, nieskrywanym podziwem biorę ją w ramiona i opowiadam jak dumna z Niej jestem.

*
Symboliczne zmiany
Moja mała dziewczynka dzielnie wysiedziała minut 8, podczas których mistrz fryzjerstwa Pan P. uwijał się i spieszył jak mógł, by podciąć te piórka i nadać im kształt profesjonalnej fryzury. Udało się.
Efekt?
Heli chodzi od wczoraj, dotykając swojej główki i porusza się po domu ze swoim charakterystycznym pomrukiwaniem „ach, ach!” Wygląda ślicznie.  Prześlicznie. Prawdziwa dziewczynka.

*
Oddycham…
Weekend mamowy. Heli trupta za mną i powtarza „mamam, mamam, mamam”. Zabawy Heli z lustrem i szaleństwa poduszkowe… momenty, w których oddycham

*
Tak mało czasu spędzam z Heli. Mało malutko, dużo za mało… próbujemy rekompensować w weekendy, ale jak można je jeszcze bardziej rozciągnąć, wydłużyć, powiększyć?
Wyrzuty sumienia rosną, ponoć im większe dziecko, tym większe one będą. Świadomi rodzice zmagają się z nimi coraz częściej i gęściej. Ciężko mi z tym.

*
Lego 24H
Dziś pobudka parę minut po 6, dużo za wcześnie jak na dorosłe muminki. Cierpliwie poczeka Dziecię Kochanę w łóżeczku, rozmawiając sama ze sobą do 6.30 a potem wstać, wstać, wstać. Wydobyta ze śpiworka już jest gotowa do zabawy. Procedura jest bardzo podobna co rano: trzeba jej rozłożyć kocyk na dywanie, podać pudło z klockami, usiąść z nią i przekładać, układać, wykładać, nakładać lego, lego, lego… nadawałoby się to dziecko na reklamę tychże…
To fascynujące być z nią na etapie, w którym rozpoczyna kreowanie światów

*
Woda w niedzielę LAETARE
Po planach i rozmowach długich (dlaczego tyle trwały nie wiadomo) wybrały się muminki z pociechą na basen na zajęcia „oswajania dzieci z wodą”.
Niezwykle ciekawe doświadczenie: Heli przez pierwsze pół godziny niesamowicie płakała, przykleiła się do mnie, nie chciała nawet odglądać, co inne dzieci robią w wodzie. Pan instruktor powiedział, że mamy ze spokojem nie próbować dziś ćwiczeń, tylko zrobić wszystko, żeby zapamiętała ten pobyt przyjemnie. Przytulałam ją więc mocno, głaskałam pod wodą, a potem znalazły się kolorowe piłeczki pływające po całym basenie, które na tyle spodobały się Heli, że jedna rączka odkleiła się od szyi, a potem było już tylko lepiej i lepiej, aż się udało ze dwa ćwiczenia z dziećmi zrobić, położyć się nawet na wodzie, popluskać. Ze smutku do radości droga przepracowana…
Coś też zmienił ten pobyt na basenie, taki drobiazg niby mały.
Przed każdą kąpielą, Heli teraz na trzy minutki siada mi na kolanach i wtula się mocno i mruczy pod noskiem aaa, aaa i czasem doda „mamma, mamma, mamma”. Wiosna jest, jaskółek coraz więcej :-))))))

* Fotografowanie
O to mi chyba chodzi, gdy patrzę przez obiektyw na tych, których kocham…
"Fotografia nie jest związana z patrzeniem, lecz z czuciem. Jeżeli nie czujesz nic w tym, na co patrzysz, nigdy nie uda ci się sprawić, aby ludzie patrząc na twoje zdjęcia cokolwiek odczuwali". (Don McCullin)
Nic też na to poradzić nie mogę, że lubię przesłonecznione zdjęcia…
I lubię patrzeć jak Heli kontaktuje się z dziećmi. Niedziela z Tadzikiem i Wojtkiem, najpierw zoo małe ze starym osiołkiem i pełnym placem zabaw, który jak zawsze Heli opuszczała z krokodyla łzami, z jabłkiem, które dzieliła z Tadziem.
*
Na czas pustyni, koncentruję się intensywniej i bardziej świadomie wybieram te okruchy, które wyłapuje z codzienności Helikowej, a które zdecydowanie chcę zapamiętać:
- Heli potrafi się sama najeść. I wcale nie towarzyszy temu jakiś bałagan totalny. Potrafi też sama zdecydować, czy jest głodna, czy chce akurat „mniam” pięknie odpowiadając „tak”, czy też zupełnie „nie”. Uwielbia rodzynki i banany.
- Heli potrafi sama wejść i nawet zejść ze swojego bujanego łosia, co czyni z niewymowną satysfakcją
 - Heli, dzięki Babci Marysi, wie, czego chce na placu zabaw. Najpierw huśtawka po prawej, potem ta druga, potem konik zielony, potem pomarańczowy, następnie zjeżdżalnia i dla relaksu piaskownica
- Heli prosi, by jej rzeczy np. spodnie po powrocie ze spaceru były odkładane bezpośrednio do szafy, a nie gdzieś na szafę, poproszona sama zaniesie swoje ciuszki do prania. Piloty od telewizora mają swoje miejsce, buty mają swoje miejsce, misie, koce, kubki w kuchni, szczoteczka w łazience. No i ta mania sprzątania, chusteczka nieustannie w ręce… ciekawe, ciekawe.

*
Budzik
Od jakiegoś czasu nie potrzebuje nastawiać budzika. Rano budzą mnie najpiękniejsze i najbardziej rozbrajające dźwięki świata: „Mamma”… helikowy ukochany budzik. Stoi Dziewczę, prosi o odpięcie śpiworka i woła „Mama. Mamma”. Słucham Cię Kochana, pytam więc, a Heli opowiada: „mniam, mniam”….
Bez wątpienia jaskółek przyleciało już sporo. Świadomie przyleciały, kiedy same zdecydowały, że to już. Tak bardzo czekałam, a od kiedy się pojawiły, znów na świecie inaczej. Czekałam bardzo, a kiedy już są, cieszą bardziej niż myślałam, że będą cieszyć. Świadomie, celowo, uważnie, z miłością, delikatnością, swobodą wypowiadane słowa „Mama”… opowiadanie o tym nie oddaje emocji towarzyszących, ale słuchacze czują moją radość. Piękny mamowy czas. RADOŚĆ.  
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------